Solidarność to znaczy razem

Bielik Janusz

Biogram w Indeksie Osobowym SSS

Janusz Bielik (14.02.1957 - 25.01.1988)

był pracownikiem Walcowni Zimnej Blach (ZB-1) a ostatnio Walcowni Blach Karoseryjnych (ZB-2) Kombinatu Metalurgicznego Huty im. Lenina a zarazem studentem II roku studiów wieczorowych na Wydziale Technologii i Mechanizacji Odlewnictwa AGH.

30 września 1982 r. jechał taksówką do pracy. Taksówkarz, z powodu trwających walk ulicznych w Nowej Hucie zatrzymał się na Al. Rewolucji Październikowej (obecnie Al. gen. Władysława Andersa), na wysokości os. XX-Lecia PRL (obecnie os. Albertyńskie) i nie zgodził się jechać dalej. Janusz Bielik skierował się na pobliski przystanek autobusowy. Przeszedł zaledwie kilka metrów, gdy nadjechały wozy opancerzone ZOMO i armatki wodne. Z pojazdów tych funkcjonariusze ZOMO wystrzeliwali w kierunku osiedli, jak i wprost w osoby znajdujące się w pobliżu petardy z gazem łzawiącym.

Było już po godz. 16.00 kiedy jednym z takich pocisków, wystrzelonych z bliskiej odległości Janusz Bielik został trafiony w twarz. Ogłuszony Janusz Bielik upadł, na chwilę tracąc świadomość i doznając częściowego zaniku pamięci. Kiedy krew zalewała mu twarz został wniesiony przez świadków tego wydarzenia do klatki bloku nr 16 na os. XX-Lecia PRL. Około godz. 16.15 została wezwana do rannego karetka Pogotowia Ratunkowego, która zawiozła Janusza Bielika na Oddział Laryngologii Szpitala im. Żeromskiego na os. Na Skarpie, skąd po udzieleniu pierwszej pomocy został przewieziony do Kliniki Chirurgii Szczękowej AM gdzie przebywał do 29 października 1981 r., wówczas został przewieziony do Kliniki Chorób Oczu gdzie był hospitalizowany od 29 października do 24 listopada 1982 r. W wyniku uderzenia doznał złamania szczęk, nosa, wieloodłamowego złamania kości jarzmowej prawej z przemieszczeniem oraz stracił prawe oko (złamanie prawego oczodołu, wylew krwi do przedniej komory i ciała szklistego, oderwanie tęczówki od nasady, zaćma pourazowa); stwierdzono nieodwracalną ślepotę prawego oka.

Janusz Bielik stracił możliwość wykonywania jakiejkolwiek pracy. Poza utratą oka ogólnie zapadł na zdrowiu. Wpadł w stany depresyjno-lękowe, coraz częściej zaczął miewać ataki epilepsji. Miał problemy z najprostszymi czynnościami życiowymi.

Jak wynikało z sentencji wyroku Okręgowego Sądu Pracy i Ubezpieczeń Społecznych (gdzie Bielik musiał procesować się z ZUS o przyznanie I grupy inwalidzkiej) stwierdzono u niego: encefalopatię pourazową, zniekształcenie twarzy i gałki ocznej prawej (trwałą ślepotę prawego oka), psychonerwicę depresyjno-neurasteniczną dużego stopnia z zaburzeniami wegetatywnymi i objawami niepokoju.

Ponieważ Janusz Bielik nie był w stanie zeznawać w sprawie tego, jak doszło do postrzelenia a nie było także większych szans na odnalezienie sprawcy, jego pełnomocnik prawny adw. Andrzej Rozmarynowicz złożył pisemne oświadczenie, iż jego klient odmawia złożenia zeznań na temat okoliczności zajścia. Mecenas Rozmarynowicz uprzedził jednocześnie, iż w imieniu J. Bielika skieruje sprawę na drogę postępowania cywilnego. Pod tym pretekstem prokurator wydała postanowienie o odmowie wszczęcia postępowania przygotowawczego w sprawie uszkodzenia ciała Janusza Bielika.

Tymczasem rozpoczęła się batalia rodziny Bielików o odszkodowanie i finansowe zabezpieczenie egzystencji nie tylko samego Janusza Bielika, który w wyniku postrzału stracił możliwości wykonywania jakiejkolwiek pracy, ale także całej rodziny, jaką dotychczas miał na utrzymaniu. Próby polubownego załatwienia sprawy i dogadania się z WUSW w Krakowie nie przyniosły skutku pomimo podjętych prób interwencji na najwyższym szczeblu i pism mec. Rozmarynowicza kierowanych do ówczesnego ministra spraw wewnętrznych gen. Kiszczaka, w których przedstawiał on tragiczną sytuację w jakiej znajduje się rodzina Bielików. Bezskutecznie. Prawni przedstawiciele WUSW w Krakowie, próbowali zbagatelizować sprawę przekonując, iż nie wiadomo w jakim stopniu stan zdrowia Bielika pogorszył się w wyniku postrzelenia petardą. W wyniku tego 20 grudnia 1983 r. pełnomocnik Janusza Bielika mec. dr Andrzej Rozmarynowicz skierował do Wydziału I Cywilnego Sądu Wojewódzkiego w Krakowie pozew o odszkodowanie w wysokości 1 050 000 zł oraz stałą rentę w rocznej kwocie 190 500 zł (miesięcznie 15 875 zł, tutaj należy dodać, iż była to kwota, zbliżona do pensji, jaką Bielik mógłby zarabiać na nowym stanowisku pracy gdyby nie doszło do tegoż tragicznego wydarzenia, w wyniku którego stracił możliwość wykonywania pracy, a renta jaka została mu przyznana przez ZUS była znacznie niższa od jego dotychczasowych zarobków). Pomijam opis jego sytuacji rodzinnej, ze względu na jej dobro.

Pominę także haniebne ekspertyzy Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie, prawnika pozwanego WUSW w Krakowie, którzy za wszelka cenę starali się wykazać, że skutki zdrowotne to efekty wcześniejszych zdarzeń. Pomimo tego Sąd Wojewódzki w Krakowie w dniu 26 września 1986 r. zasądził od WUSW w Krakowie odszkodowanie w wysokości ponad 560 tysięcy złotych oraz rentę uzupełniającą. Janusz Bielik złożył apelację, w której domagał się przyznania renty inwalidy wojennego. Sąd Najwyższy decyzją w dniu 16 marca 1987 r. podwyższył kwotę odszkodowania do 713 200 zł a Sąd Wojewódzki w Krakowie zasądził 30 października 1987 r. rentę uzupełniającą w wysokości 19 489 zł miesięcznie (za ostatni okres).

Wkrótce po tym wyroku Janusz Bielik 25 stycznia 1988 r. zmarł nagle (w następstwie swojego kalectwa) na ulicy; osierocił dwoje synów (ur. 1979 r., oraz ur. 1981 r.).

*** Źródła: IPN Kr 04/490, Akta sprawy cywilnej Bielik Janusz p-ko WUSW w Krakowie o odszkodowanie, t. 1-2 Informacje z Regionu i okolic, "Paragraf" nr 32 z 10 II 1988, s. 1. Proces Janusza Bialika [Bielika - przyp.] przeciwko WUSW w Krakowie, "Paragraf" nr 33 z 10 III 1988, s. 6. W rocznicę nocy grudniowej, "Paragraf" nr 44 z 12 XII 1988, s. 2. A. Malik, Niepokorna Nowa Huta - walki uliczne i manifestacje w Nowej Hucie 1982-1983, "Sowiniec" nr 40 z 2012, s. 60. Na podstawie Blogu salon24