Solidarność to znaczy razem

Frąś Tadeusz

Biogram w Indeksie Osobowym SSS

Tadeusz Frąś ur. 21 czerwca 1949 roku, zm. 7 września 1983 roku, pochowany na cmentarzu w Zabierzowie Bocheńskim k. Niepołomic.

Ukończył Szkołę podstawową w Zabierzowie Bocheńskim (1963) oraz Liceum Pedagogiczne w Bochni (1968), nauczyciel w szkole podstawowej w Woli Zabierzowskiej (1968-1971) a następnie w Zabierzowie Bocheńskim (1971-1977). Ukończył Wydział Metalurgii w Akademii Górniczo-Hutniczej (1976), rozpoczął studia magisterskie. W l. 1977-1979 pracował w Inspektoracie Oświaty i Wychowania w Niepołomicach i ponownie w Szkole Podstawowej w Zabierzowie Bocheńskim jako nauczyciel przedmiotów ścisłych. Ukończył także Studia Podyplomowe na Kierunku Pedagogika Szkolnictwa Zawodowego w Instytucie Nauk Społecznych AGH.

Harcerzem ZHP, posiadał uprawnienia kierownika wycieczek szkolnych; członek Związku Nauczycielstwa Polskiego w l. 1968-1978; sędzia lekkoatletyczny Polskiego Związku Lekkiej Atletyki; członek zwyczajny Stowarzyszenia Wychowanków AGH.

W 1980 r. założyciel NSZZ "Solidarność" w Szkole Podstawowej w Zabierzowie Bocheńskim, jako pierwszy związek Solidarności w gminie Niepołomice.

Po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 r., nie zaprzestał działalności związkowej i antykomunistycznej; spotykał się z działaczami struktur podziemnych, przewoził materiały podziemnej Solidarności, kolportował, organizował spotkania członków "Solidarności" z Zabierzowa Bocheńskiego.

W dniu 7 września 1983 roku wyjechał na spotkanie z promotorem swojej pracy magisterskiej do Krakowa, na które nie dotarł. Został znaleziony po południu tego dnia w Podgórzu przy ul. Różanej 13 w Krakowie. Prowadzone w tamtym czasie śledztwo wskazywało jako przyczynę samobójstwo, co rodzina oraz znający Tadusza Frąsia wykluczają jako niezgodne z jego charakterem i zachowaniem. Podobną opinie miał także mec. Andrzej Rozmarynowicz, który zajmował się sprawą jego śmierci na zlecenie rodziny a także ks. Tadeusz Isakowicz Zaleski oraz Obywatelska Inicjatywa w Obronie Praw Człowieka "Przeciw Przemocy". Instytut Pamięci Narodowej zalicza Tadeusza Frąsia do "milczących świadków" stanu wojennego ale wciąż brak dostatecznych dowodów na to co było przyczyną jego śmierci.

Uhonorowany Medalem "Dziękujemy za wolność|" (2021), odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski (2023); Krzyżem Wolności i Solidarności (2023)

Poniżej skarga matki Tadeusza Frąsia do ówczesnego Ministra Spraw Wewnętrznych Gen. Broni Czesława Kiszczaka; pełnomocnikiem był mec. Andrzej Rozmarynowicz.

Anna Frąś 29.10.1984 rok Wola Zabierzowska 146 31-007 Zabierzów Bocheński

Minister Spraw Wewnętrznych Gen. Broni Czesław Kiszczak

S K A R G A W maju 1984 roku zwróciłam się do Pana Ministra z prośbą o wyjaśnienie zbrodni dokonanej na moim synu Tadeuszu Frąsiu. Pokrótce przypomnę okoliczności zbrodni: W dniu 7.091983 roku został zamordowany (najprawdopodobniej przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa) mój syn. Jego zwłoki ułożono następnie pod oknem kamienicy przy ul. Różanej 13 w Krakowie. Miały one upozorować samobójstwo - tak określił to prowadzący śledztwo ob. Porucznik Henryk Bucki z DUSW Kraków-Podgórze. Tylko fakt śmierci mojego syna ob. Bucki stwierdził bezdyskusyjnie. Wszystkie inne czynności jakie wykonał w tej sprawie są co najmniej dziwne. Otóż, tenże oficer sfałszował w protokole oględziny miejsca wypadku. Wszystkie istotne sprawy dotyczące ułożenia zwłok również sfałszował i nie zabezpieczył żadnych śladów. Nie wykonał zdjęć ułożenia zwłok, które były tak ułożone, że wykluczały wyskoczenie lub wyrzucenie z tego okna. Nie przesłuchał mieszkańców kamienicy, którzy pierwsi znaleźli zwłoki mego syna. Na miejscu nie było przedstawiciela prokuratury. Również nie zawiadomiono rodziny, choć zmarły miał przy sobie dokumenty osobiste. Zrobiono to dopiero na trzeci dzień po śmierci. Świadczy to o tym, że prowadzącym śledztwo usilnie zależało na zatarciu dowodów wszelkich śladów. Dalsze działania organów ścigania i prokuratury rejonowej zmierzały do przeciągania sprawy i złożonego przez nich umorzenia. Przecież już 15.10 1983 roku prokurator prowadzący chciał ją umorzyć choć nie posiadał jeszcze protokołu sekcji zwłok. Wszelkie działania prokuratury w tej sprawie były wymuszane przez moją córkę składająca wnioski dowodowe na piśmie. Niektóre wnioski nie wygodne dla milicji zostały pokryte milczeniem. Wszystkie te szczegóły zawarte są w aktach sprawy. W różnych skargach pisanych o śmierci mojego syna podkreślam udział funkcjonariuszy DUSW Kraków-Podgórze w sfałszowaniu i zacieraniu śladów tego haniebnego morderstwa. Wszystko to wskazuje na fakt, że sami to zrobili a teraz nie ma winnych a ja jestem bezradna. Mam nadzieję, że w nowej sytuacji resortu spraw wewnętrznych, kiedy osobiście Pan Minister zapewniał całe społeczeństwo, że tego typu sprawy zostaną uczciwie załatwione, również moja skarga będzie dokładnie wyjaśniona. Sądząc, że teraz załatwiający skargę w Pańskim resorcie zechce Pana Ministra o tym poinformować - o co bardzo proszę. W swym telewizyjnym wystąpienie po uprowadzeniu ks. Jerzego Popiełuszki, zapewnił Pan społeczeństwo, że nasz kraj był i pozostanie praworządnym. Chciałabym w to uwierzyć i wreszcie otrzymać uczciwą odpowiedź wyjaśniającą to bestialskie morderstwo. Oczekuję na uczciwe i sumienne wyjaśnienie mojej skargi.

Anna Frąś Uwaga: pisownia "Skargi" oryginalna.

Z protokołu sekcji zwłok ( jak wiadomo wcześniej zaginął), który wreszcie siostra otrzymała tylko do wglądu, wynikało, że był duszony i miał lekko " wklęśnięte czoło" . Duszenie było wyraźnie widoczne nawet w trumnie, kiedy rodzina otrzymała ciało. Nie było żadnych śladów upadku z piętra. Żadnych zadrapań, chociaż upadając miał połamać drzewo, które jednak w ogóle nie było połamane. Lekarze z pogotowia, którzy przyjechali na miejsce zdarzenia, mówili później siostrze, że tzw. chodaki, czyli buty drewniaki, czarne, miał dalej na nogach. A jak wiadomo chodaki wtedy modne, powinny spaść z nóg innej możliwości nie było. Poza tym, jak napisano w protokole sekcji, treść żołądka była pusta, a niby świadkowie zeznawali, że tuż przed śmiercią jadł w barze mlecznym w Rynku Dębnickim a potem udał się na libację alkoholową na ul. Różaną 13. Siostra, która pracowała w Krakowie jako księgowa i prowadziła własne śledztwo, czuła, że ją ktoś śledzi. Zaczęła się bać. W tym dochodzeniu pomagał jej ks. Tadeusz Zalewski, który był wówczas w naszej parafii w Zabierzowie Bocheńskim wikariuszem. Lecz kiedy Służba Bezpieczeństwa zaatakowała i jego, napadając i oblewając go kwasem, wspólnie stwierdzili, że obecny czas nie jest dobry aby dochodzić prawdy. Matka Tadeusza dostała tylko odpowiedź na swoje pisma, żeby więcej nigdzie nie pisała i nie dochodziła, ponieważ sprawa została zakończona. W innym przypadku może być pociągnięta do odpowiedzialności. W walce o prawdę w sprawie śmierci śp. Tadeusza Frąsia świadczy sterta dokumentów zgromadzonych przez rodzinę. Siostra sama schorowana wierzyła, że kiedyś się dowie, co wtedy naprawdę się wydarzyło, niestety zmarła w czerwcu2023 r.

Uhonorowany Medalem "Dziękujemy za wolność" (2020).