Biogram w Leksykonie Małopolskiej Solidarności, t.1
Ur. 24 kwietnia 1954 r. w Krakowie; zm. 1 maja 1983 r. w Krakowie; pochowany na cmentarzu w Grębałowie.
Mieszkaniec os. Krakowiaków w Nowej Hucie, introligator w Spółdzielni "Starodruk" w Krakowie.
W dn. 1 maja 1983 r. został śmiertelnie postrzelony w szyję z pistoletu sygnałowego przez funkcjonariusza MO; w kolejnych miesiącach rozpowszechniano informację, że śmierć nastąpiła na skutek trafienia petardą, sugerując, że był to wynik udziału zmarłego w walkach pod kościołem Arka Pana w Nowej Hucie-Bieńczycach.
Źródło: Adam Gliksman. Leksykon Ludzi Małopolskiej Solidarności. Tom I. Kraków 2012
Ostatnia weryfikacja danych: 2012-08-31
Biogram w Indeksie Osobowym SSS
Ryszard Smagur (ur. 24.04.1954, zm. 01.05.1983 r.). Mieszkaniec os. Krakowiaków w Nowej Hucie, introligator w Spółdzielni "Starodruk" w Krakowie.
W dniu 1 maja 1983 r., po wyjściu z mszy św. w kościele Arka rozpoczęły się walki uliczne w Nowej Hucie. ZOMO zaatakowało pochód, rozpoczęły się tzw. zadymy nowohuckie. Walki często przenosiły się na teren pobliskich osiedli. Zomowcy atakowali ludzi, także po sąsiednich osiedlach, jeździli m.in. samochodami na których mieli zamontowane wyrzutnie granatów łzawiących albo wystrzeliwali je z ręcznych wyrzutni. Po godz. 17 na os. Krakowiaków w pobliżu bloku nr. 6 zginął Ryszard Smagur, w wyniku postrzału w krtań nabojem z rakietnicy, wystrzelonym przez milicjanta w mundurze polowym, jadącego nysą. Jak wynikało z relacji świadków, Smagur nie był uczestnikiem walk. Z żoną i dzieckiem w wózku szedł w odwiedziny do rodziców, mieszkających na os. Krakowiaków.Funkcjonariusz strzelał w linii prostej, celując z pistoletu sygnałowego wprost w Smagura. Ranny oderwał od ciała żarzący się pocisk i upadł krztusząc się krwią wypływającą z głębokiej rany. Ludzie próbowali go ratować po przeniesieniu na trawnik w okolicach restauracji "Teatralna". Zespół pierwszej karetki, która pojawiła się dopiero po 15 minutach nie był w stanie udzielić pomocy, wezwano więc karetkę reanimacyjną. Po dziesięciominutowej próbie reanimacji lekarz stwierdził zgon.
W kolejnych miesiącach rozpowszechniano informację, że śmierć nastąpiła na skutek trafienia petardą, sugerując, że był to wynik udziału zmarłego w walkach pod kościołem Arka Pana w Nowej Hucie-Bieńczycach. Wdrożono śledztwo w sprawie tej tragicznej śmierci. Od początku śledztwa dowództwo krakowskiej MO rozpoczęło mataczenie, aby uniemożliwić wyjaśnienie śmierci Smagura. 2 maja podczas odprawy sztabowej zastępca komendanta wojewódzkiego ds. MO, płk. Jurczak, mówił: "Oględziny nie potwierdzają wersji uduszenia od granatu łzawiącego. Ślady rtęci w przełyku, wskazują na to, że osobnik ten stosował jakiś materiał wybuchowy skonstruowany przez siebie". Prokurator Zbigniew Stańczewski przyjął błędne założenie, że Smagur został trafiony granatem łzawiącym. Pominął zeznania kilku świadków, którzy sugerowali, że był to pocisk z pistoletu sygnałowego. Zlekceważono także wyniki badań przeprowadzonych przez Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Według nich w ranie i płucach zabitego nie stwierdzono chloroacetofenonu, podstawowego składnika granatów łzawiących. Prokurator robił wszystko, by stwierdzić, iż "nie jest możliwe odnalezienie sprawcy". Gdyby uznał, że strzelano z pistoletu sygnałowego, grono potencjalnych sprawców byłoby znacznie zawężone, ponieważ taką broń mieli wyłącznie dowodzący poszczególnymi oddziałami ZOMO. Jeden ze świadków twierdził wręcz, że strzelający z milicyjnej nysy funkcjonariusz był porucznikiem.
Pogrzeb Ryszarda Smagura na cmentarzu w Grębałowie zgromadził tysiące ludzi. Spoczął w kwaterze XXXIX rz. 9 m. 13.
Sieć Solidarności uhonorowała śp. Ryszard Smagura Medalem "Dziękujemy za wolność" (2014).