Solidarność to znaczy razem

Debata o związkach zawodowych

Od lutego trwają debaty organizowane wspólnie przez Sieć Solidarności i Muzeum PRL-u w ich siedzibie w Nowej Hucie. Dyskutowaliśmy już o genezie Solidarności, o buncie , o społeczeństwie obywatelskim.

W dniu wczorajszym (28 maja 2015) dyskutowaliśmy o związkach zawodowych w latach osiemdziesiątych ub.w. oraz obecnie.

Głównymi interlokutorami debaty byli związkowcy sprzed ponad trzydziestu lat: Mieczysław Gil - przewodniczący hutniczej Solidarności oraz szef regionu Małopolska i Adam Kramarczyk członek ówczesnych władz regionalnych tzw. MKZ-tu. Obecnie działających związkowców reprezentowali: Wojciech Grzeszek - przewodniczący zarządu regionalnego Solidarności Małopolskiego, Anna Nowak - przewodnicząca tychże związków w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARMiR) oraz Agnieszka Tyman reprezentująca ciekawą, nową inicjatywę związkową - OZZ Inicjatywa Pracownicza.

Prowadzili debatę, jak zwykle studenci.

Niestety pomimo ciekawego (wydawałoby się)tematu, tłumów nie było - uczestniczyło blisko 30 osób.

Wojciech Grzeszek rozpoczął od przedstawienia obecnej sytuacji Solidarności , mówił rozproszeniu firm, niechęci prywatnych pracodawców a nawet państwowych do tworzenia związków,o problemie umów śmieciowych, o bezrobociu, o przyczynach małej ilości związkowców w Polsce (ok. 600 tys. osób należy do związku).

Adam Kramarczyk z kolei powiedział, że obecnie w związkach zawodowych, w tym Solidarności, dbałość o ludzi pracy jest obecnie na drugim miejscu po polityce i dlatego są one słabe a ludzie się nie garną do nich. Problemem sa także kierujący związkiem w zakładach skupieni na sowich karierach.

Na pytanie dlaczego potrzebne sa związki zawodowe. Próbowała odpowiedzieć Anna Nowak, wskazując, że prowadzą one dialog, który jest niezbędnym warunkiem zrozumienia pomiędzy pracownikiem a pracodawcą.

O potrzebie istnienia zdecydowanie przekonywała p. Agnieszka Tyman. Dzisiaj w Polsce do związków zawodowych należy ok. 12% pracowników podczas gdy w Unii Europejskiej średnio ok. 23% a w niektórych krajach nawet 70%. Wg. niej związku zawodowe stabilizują sytuacje gospodarki krajowej. Tymczasem w Polsce rynek pracy sankcjonuje patologie , które stają się normą. Promuje się w Polsce rywalizacje a nie współpracę - to zarzut do władzy.

Kol. Kramarczyk dorzucił , że nie do zaakceptowania jest tak duży rozrzut wynagrodzeń wg. niego 4 - 100 tys. złotych na miesiąc.

Mieczysław Gil, który przybył nieco spóźniony stwierdził, że nie należy pytać czy związki zawodowe są potrzebne, bo to jest zapisane w konstytucji. Utyskiwał na brak sympatii, klimatu wśród pracodawców do tworzenia związków zawodowych. Ta sprawa zresztą wracała kilkakrotnie. Wiele osób w późniejszej dyskusji podkreślało ten brak dobrego klimatu, niechęć, a w zasadzie blokowanie tworzenia związków. Stwierdził, ze w krajach zachodnich pracodawca bałby się stwierdzić, że jest przeciw związkom zawodowyma u nas to norma. Dodał także, że media w Polsce nie są życzliwe związkom zawodowym.

Prowadzący pytali jaka jest prawda o związkach a gdzie mamy do czynienia z mitami.

Argument o korzyściach jakie z działalności związkowej mają ich liderzy próbowała obalić Pani Anna Nowak. Dowodziła, że to nie jest prawda a kol. Grzeszek wręcz uznał, że to epatowanie etatami związkowymi, kosztami z tym związanymi to nie jest prawda. Na etatach jest mniej niż 1% osób należących do związków zawodowych a etaty są tworzone tylko tam gdzie jest co najmniej 150 związkowców. Mówi się , kontynuował, że Polska to kraj związkowy a to nie jest prawda, bo związki maja mały wpływ na politykę kraju. Starał się rozprawiać także z innymi mitami jak nierentowność kopalń, mówił o zasobach węgla , o potrzebie ochrony energochłonnych gałęzi przemysłu, opłatach za CO2. Twierdził, że w Polsce żadna firma nie upadla z powodu działalności związków zawodowych a taką tezę próbuje się lansować.

W dalszej dyskusji padały różne opinie. Na przykład jeden z uczestników twierdził, że atakuje się tylko związek „Solidarność” a nie inne i to jest polityka. Na co inna osoba ripostowała, że to dlatego, bo „Solidarność” opowiada się po stronie jednej partii politycznej. Wątek działalności politycznej wracał cały czas, m.in. w postulacie utworzenia na bazie związkowej partii politycznej reprezentującej pracowników i w ten sposób oddzielenie sfery politycznej od związkowej.

Pani Tyman mówiła, że w polskich mediach istnieje silnie zakorzeniony stereotyp związkowca: to gość w kamizelce w jasnym kolorze, z wąsami, czerwoną twarzą, z tubalnym głosem, ciągle coś wykrzykujący albo wyposażony w gwizdek jak nie ma nic do powiedzenia.

W niektórych środowiskach przynależność do związków zawodowych to nawet „obciach”.

Na Sali znalazł się także pracodawca, który oponował przeciwko tezie, że pracodawcy chcą się tylko „nachapać”. To także mit. Mówił o tym jak trudno znaleźć pracownika dobrego pomimo - jak się mówi - dużego bezrobocia, o tym , ze trudno dyskutować ze związkami jak ich jest kilkadziesiąt jak np. w kopalniach. Związki zawodowe, wg. niego są potrzebne ale nie w takiej formie jak są w Polsce. Uważa, że problemy generuje także system panujący w Polsce, prawo. Dobrze, ze znalazł się ktoś taki bowiem przytłaczająca ilość związkowców podczas dyskusji tworzyła nieco z spaczony obraz.

Ważnym wątkiem dyskusji była rozmowa o potrzebie równoważenia korzyści pomiędzy właścicieli, pracowników oraz klientów. Każda próba odnoszenia nadmiernych korzyści przez jedna stron musi się dobywać kosztem pozostałych a to prowadzi do konfliktu do upadku firm, utraty miejsc pracy.

Jeszcze zauważono potrzebę edukacji związkowej a Mieczysław Gil, stwierdził, że takie debaty jak ta dzisiejsza inicjatywa Sieci są wyjątkiem, ale jakże potrzebnym i przydałoby się aby odbywały się w mediach, gdzie ich po prostu nie ma.

Podkreślono także , że związki zawodowe nie mają pomysłu na swoja działalność w naszym kraju. Przykładem był niedawna kampania prezydencka podczas której padło wiele postulatów o charakterze związkowym ale wypowiadali je kandydaci a nie stały się one sztandarowymi żądaniami związkowców w poprzednich miesiącach !

Smutną konstatację wygłosił kolega, który stwierdził, że Solidarność zawsze walczyła o podmiotowość człowieka i zapewne mamy ją w sferze w politycznej, ale w sferze pracy jesteśmy bardziej przedmiotem niż podmiotem !

Nie wiem czy to dobra myśl na koniec tej krótkiej relacji ale tak się złożyło.

[EEN]