Solidarność to znaczy razem

Debata z Mirkiem Chojeckim

40. rocznicę powstania KOR-u - Komitetu Obrony Robotników, Stowarzyszenie Sieć Solidarności postanowiło uczcić spotkaniem z jednym z twórców KOR a następnie KSS KOR - kolegą Mirosławem Chojeckim.

Na spotkanie przybyło wiele zacnych postaci Solidarności i opozycji, w tym byli drukarze podziemia. Młodzieży spotkanie nie zainteresowało - przykre.

Opowieść o życiu i działalności Mirka Chojeckiego była swego rodzaju podróżą poprzez historię Polski. Jego matka to słynna "Kama" z "Parasola", uczestniczka zamachu na Franza Kutschere - szefa Gestapo na Dystrykt Warszawski. Ojciec też walczył w "Parasolu". "Pałacyk Michla, Żytnia, Wola, bronią się chłopcy od "Parasola" - któż tego nie zna?. Dziadek Mirka żyjący w rosyjskim zaborze, był... kierowcą Lenina, co prawda krótko, ale fakt pozostaje faktem. Potem po odzyskaniu niepodległości walczył z bolszewikami w 1920.

Pomimo tego, że szkoła nie była żywiołem Mirka, to jedna osoba wywarła wielki wpływ na jego osobowość, na poczucie patriotyzmu, zaangażowanie w pracy dla innych, bezinteresowność - była to jego nauczycielka Krystyna Starczewska i harcerstwo.

Przyszły studia. Początkowo na Politechnice Warszawskiej na wydziale Chemii. Dlaczego na chemii ? Chyba sprawy sercowe. Bierze udział w strajk trzydniowym bodaj na PK w 1968, bo jak mówił, nie można było w nim nie uczestniczyć, to by było nieprzyzwoite. Niestety to spowodowało, że chciano go wyrzucić, jego profesor (bodajże) p. Ruppel wybronił go dając mu urlop dziekański.

Miał sporo czasu, więc jak to powiedział "zapisałem się do hipisów". Nie używał jednak stroju organizacyjnego. Owszem długie włosy, ale dla szpanu postanowił chodzić we fraku, z białym kwiatem w butonierce i z futerałem na skrzypce. Dlaczego, co w nich było, skrzypce ...? Odpowiedz była banalna, we fraku nie ma kieszeni a gdzieś trzeba było nosić potrzebne przedmioty.
Pracę rozpoczyna w Instytucie Badań Jądrowych w Świerku, dorabia imając i się różnych prac, choćby malowania (chemia, farby...?).

24 czerwca 1976, w wyniku ogłoszonej przez partię i rząd wysokiej podwyżki cen na żywność rozpoczęły się protesty i rozruchy w Radomiu - wydarzenia w Radomiu, Ursusie, Płocku. Grupa ludzi z którą już wcześniej się kontaktował postanawia pomóc robotnikom pozostawionym samym sobie, wyszydzanym, ośmieszanym, lżonym, poniżanym. Przyjeżdżają na ich protesty, nie wpuszczani na sale sądowe, zarezerwowane dla esbeków, urządzają marsze korytarzowe. Zaskoczonym robotnikom urządzają owacje, ich żonom Grażyna Kuroniowa wręcza róże. Pękają pierwsze bariery nieufności. Zaczynają zbierać pieniądze, pomagać materialnie, adwokaci stają do obrony robotników, na Zachód idą komunikaty o represjach. Tak się zaczyna. Jan Józef Lipski napisał o Mirku: to był "szef ekipy koncentrującej się na pomocy dla Radomia" Rzecz jasna, zostaje wyrzucony z IBJ.

23 września 1976 powstaje oficjalnie Komitet Obrony Robotników. Gdy, Antek Macierewicz rzucił tę nazwę, Jacek Kuroń swoim ochrypłym głosem wykrzyknął "Antek, to genialne, kupujemy to". Jak wspominał Chojecki, KOR zaczął się tak naprawdę wcześniej, bo zasadniczo od listu przeciwko zmianom w Konstytucji, który jawnie podpisało kilkadziesiąt osób. To było wówczas niezwykłe podpisać się imieniem i nazwiskiem, oznaczało bowiem "dobrowolnie" poddać się represjom. Na spotkaniu wyczytał nazwiska wszystkich członków założycieli, dodając komentarze do każdego z nazwisk; a byli wśród nich, uczestnicy strajków uczniowskich z 1911 roku,działacze chłopscy, działacze Organizacji Bojowej PPS, członkowie Związku Strzeleckiego i legioniści, obrończyni robotników krakowskiego Semperitu z 1936 roku, pisarze, intelektualiści.

Strajkujący w Mirek "wpisuje się do KOR". Był harcerzem, znali się trochę z harcerstwa i wart trzymanych każdego 15 sierpnia, m.in. z Piotrkiem Naimskim. Poza tym określił się już znacznie wcześniej, no i tradycje rodzinne. Nie był jednak typem intelektualisty, nie bardzo uczestniczył w dyskusjach, wolał drzemać, trochę denerwowały go te dysputy, wahania, wątpliwości, filozofia. Chciał robić coś konkretnego. Był chemikiem, a więc włączył się w drukowanie i wydawanie "Komunikatu KOR", potem "Biuletynu Informacyjnego KOR". W 1976 roku powstaje NOWa, czyli "Nieocenzurowana Oficyna Wydawnicza" założona przez Wita Wojtowicza, Piotr Jeglińskiego, Janusza Krupskiego - ludzi z KUL-u. Chojecki przystępuje do nich w 1977 roku, zmienia nazwę na "Niezależna Oficyna Wydawnicza" i kieruje tym największym wydawnictwem podziemnym przez kolejne lata. Do 1989 roku NOWa wydala około trzysta tytułów, w tym całego niemal Miłosza. Jak chwalił się Mirek: "mieliśmy rękę do noblistów". Jak tylko kogoś wydaliśmy wkrótce dostawał Nobla. - to oczywiście żart. Poza Chojeckim w wydawnictwie początkowo działali Grzegorz Boguta oraz Konrad Bieliński. Ewa Milewicz, która włączyła się w pracę NOW-ej mówiła o Chojeckim: to był prawdziwy konspirator" a inni nawet, że, że był "konspiratorem w konspiracji".

Nadszedł sierpień, był na Wybrzeżu gdzie miał odebrać jakiś powielacz we Wrzeszczu i gdy tylko wybuchły strajki w Gdańsku a potem w innych zakładach Korowcy, działacze WZZ-tów, Ruchu Młodej Polski inni znaleźli się w śród stoczniowców. Mirek i Konrad Bieliński rozpoczęli uruchamianie drukarni strajkowej. Opowiadał o niuansach strajkowych, o załamaniach i powrotach o roli głównego organizatora strajku Bogdana Borusewicza. Ten fragment bardzo nas ciekawił bo w tym samym czasie w Hucie im. Lenia, na przykład na Zgniataczu organizowaliśmy strajk, którego kilku uczestników było na spotkaniu, ale my nie mieliśmy ani doświadczenia,ani takiej świadomości, ani takiego wsparcia - nie mieliśmy szans. Chojecki, gdy tylko opuścił stocznie natychmiast został aresztowany, co było zresztą elementem negocjacji. Po podpisaniu Porozumień Gdańskich, Chojecki dalej pracuje dla NOWej ale także z nieodłącznym Bielińskim uruchamiają wydawnictwa "Solidarności" Regionu Mazowsze.

W 1981 roku będąc w oficjalnej delegacji "Solidarności" w USA i Kanadzie, zastaje go tam stan wojenny. Nie mogąc być zanadto użyteczny dla kraju na odległym kontynencie postanawia przenieść się do Paryża, gdzie przy utworzonym Biurze Koordynacyjnym (kierował nim Jerzy Milewski w Brukseli) "ministrem do spraw szmuglu". Jego zadaniem staje się "Przerzucanie do kraju" sprzętu poligraficznego. Poza tym wydaje pismo "Kontakt", którego pierwszy numer ukazał się 1.04.1982, w Paryżu. Redaktorem naczelnym pisma był Mirosław Chojecki. Ponadto w skład redakcji "Kontaktu" wchodzili m.in. Maria de Hernandez-Paluch (współpracowniczka miesięcznika, autorka tekstów), Wojciech Sikora, (1982-1986) oraz Zdzisław Najder (od 1987 r.). Innym dużym przedsięwzięciem było utworzenie studia "Video Kontakt". Zrealizowano kilkadziesiąt filmów poświęconych najnowszej historii Polski, np. "Generał Anders i jego armia", "Czapski", "Emisariusze", "Generał Sikorski - tajemnica śmierci", "Piłsudski", "Parasol", "KOR". W sumie do 2009 roku zrealizowano około 300 filmów.

W 1988 roku Mirosław Chojecki podjął próbę zorganizowania polskiej, niezależnej telewizji satelitarnej. Nawet przeprowadzono transmisje, m.in. z pierwszej wizyty na zachodzie Lecha Wałęsy. Po zmianach demokratycznych w Polsce, Chojecki starał się bezskutecznie o koncesje jako nadawca telewizyjny.

Warto wiedzieć, że Mirek Chojecki w wolnej Polsce był animatorem Festiwalu Żydowskie Motywy. Utworzył także "Stowarzyszenie Wolnego Słowa" - największą organizację b. opozycjonistów, zaangażowanych szczególnie w działalność z wydawnictwach niezależnych, której jest honorowym prezesem.

Jeszcze dyskutowaliśmy trochę o lustracji, zaczęło się o polityce, ale na szczęście (tak sądzę), ten wątek rozwinął się dopiero po spotkaniu, w rozmowach bardziej prywatnych.

Podziękowania i brawa, nie były zdawkowe. Wszyscy uczestnicy mieli świadomość, że gościliśmy człowieka czynu, będącego częścią naszej najnowszej historii i człowieka, któremu zawdzięczamy wolną Polskę.

Edward E. Nowak - prowadzący spotkanie w Muzeum PRLu - 29 września 2016 r.

PS. Zbigniew Fijak podarował Muzeum PRLu plik plakatów propagandowych z okresu lat 1970-80.. Wśród nich był plakat na którym pokazano "drzewo zła" na którego konarach umieszczono nazwiska ludzi, niszczących Polskę a wśród nich Mirosława Chojeckiego.