Solidarność to znaczy razem

Bodziony Gemma

Biogram w Indeksie Osobowym SSS

s. M. Gemma Bodziony (1930- 03.04.2019) ze zgromadzenia sióstr służebniczek Dębickich ur. się w 1930 r.

Przeżyła 89 lat, w tym niemal 30 lat przepracowała w parafii Matki Bożej Królowej Polski w Krakowie Bieńczycach tzw. Arce Pana jako kancelistka (1976-2004).

Siostra Gemma była prawą ręką księdza Władysława Palmowskiego, który tworzył pierwsze struktury podziemnej Solidarności w Nowej Hucie.

Siostra Gemma była także bliską współpracowniczką Stanisława Malary szefa SFPP - czyli Społecznego Funduszu Pomocy Pracowniczej, który po delegalizacji NSZZ "Solidarność" pełnił funkcje związkowe w podziemiu nowohuckim. A w szczytowym okresie 7 tysięcy ludzi płaciło składki członkowskie, były wypłacane świadczenia związkowe organizowana pomoc dla hutników, osób represjonowanych i ich rodzin, szczególnie dla dzieci.

Z Nowej Huty została przeniesiona do domu zakonnego przy kolegiacie św. Małgorzaty w Nowym Sączu. Tu zajęła się swoją inną, niezwykle cenną umiejętnością - haftem.

W ostatnich miesiącach życia dotknięta ogromnym cierpieniem, odeszła do Domu Ojca w dniu 3 kwietnia 2019 r. w Nowym Sączu, została pochowana w Kolegiacie w Nowym Sączu.

Fragment wspomnienia Stanisława Malary o działalności s. Gemmy.

- Siostra Gemma prowadziła kancelarię parafialną i współpracowała z ks. Józefem Gorzelanym, a po podziale parafii z księżmi proboszczami rejonów: Franciszkiem Skupieniem, Janem Gwizdoniem, Stanisławem Podziornym i ks. Janem Bielańskim. Nasza współpraca rozpoczęła się w marcu 1982 r. kiedy to ks. Palmowski przedstawił mnie s. Gemmie i powiedział, że niezależnie od tego co się będzie działo, to na dobre i złe jesteśmy na siebie skazani. Dla Siostry byłem "kontaktem". Z czasem jednak ten kontakt przerodził się w rodzinną przyjaźń, która przetrwała do końca. W stanie wojennym kancelaria parafialna była skrytką SFPP, do której oprócz s. Gemmy mieli dostęp "Konrad" - ks. Wł. Palmowski i "Paweł" - St. Malara oraz łącznicy, którzy przewijali się przez kancelarię, ok. 20 osób. W okresie od pierwszej połowy 1983 r. do drugiej pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny nie zaliczyliśmy ani jednej wpadki. W maju 1983 r. organizowaliśmy kolonie dla dzieci SFPP z Kombinatu. Przez salę na pierwszym piętrze budynku dawnej plebanii (obecnie kaplica sióstr), przewinęło się w tym czasie ok. 25 osób i zaliczyliśmy jedną wpadkę, ale nie na terenie Arki Pana lecz podczas rutynowych czynności SB zabezpieczających pielgrzymkę na Błoniach i w Mistrzejowicach. SB przejęła listę dzieci mających wyjechać na kolonię i pieniądze.

- W momencie najbardziej krytycznym w moim życiu, gdy ks. Władysława Palmowskiego w maju 1983 r. biskup przeniósł do parafii Straconka koło Bielska i zostałem sam z całym Społecznym Funduszem Pomocy, z łącznikami i skrytkami i nie mogłem nikomu zawierzyć, bo wielu osób nie znałem, poszedłem do Siostry po poradę. Co robić, żeby nie doprowadzić do wpadki i utrzymać cały ten system pomocowy, aby wszystko funkcjonowało, jak za ks. Palmowskiego. Ona ze spokojem odparła: - Panie Stanisławie, nie załamywać się, wziąć się w garść, a pan to potrafi, i działać dalej, bo ludzie na tę pomoc czekają. "Solidarność" też czeka". (...). Druga połowa 1983 r. była dla mnie prawdziwą szkołą życia, a s. Gemma była moją prawą ręką, nieocenioną pomocą w rozwiązywaniu trudnych spraw, a kancelaria parafialna była jedyną skrytką, bo inne zostały zlikwidowane. Został powołany skarbnik i z siostrą Gemmą kontaktowało się tylko trzy osoby, ja, skarbnik Czesław Tondyra i Wojciech Daniel - szef Sieci zakładów wiodących w Polsce.

(...)- Siostra bez granic zaangażowana w niesienie pomocy ludziom potrzebującym nigdy nie chciała o swoim zaangażowaniu mówić, a tym bardziej pisać. Proszona o pisemną relację na ten temat do powstającej publikacji, odpowiedziała: "nie będę nic pisała, bo robiłam to z potrzeby serca i dla "Solidarności", a przede wszystkim dla ludzi potrzebujących pomocy". Zawsze chciała pozostać anionowa i za jej życia tę prośbę uszanowaliśmy. Teraz możemy już mówić głośno o jej poświęceniu, zaangażowaniu i ogromnej pracy, którą na co dzień wykonywała. (...)- W działalności podziemnej była łącznikiem między nami a wieloma ludźmi z których wsparcia korzystaliśmy. Załatwiała na terenie Nowej Huty "lokum" na spotkania konspiracyjne KOS-u, a później tzw. Sieci wiodących zakładów w Polsce, którą z Nowej Huty kierował Wojciech Daniel. Organizowała też kontakt ludzi z prawnikami, którzy prowadzili dyżury przy Arce Pana. Była niezastąpiona w kontakcie i organizowaniu szybkiej pomocy osobom pokrzywdzonym.

Fragmenty z artykułu Tadeusza A. Janusza - "Głos Arki Pana" nr. 05 z 2019 roku