Solidarność to znaczy razem

33. rocznica strajku grudniowego 1981 w Hucie im. Lenina

W ostatni poniedziałek (8.XII) w kościele na os. Szklane Domy w Nowej Hucie spotkali się na mszy św. poświęconej pamięci ofiar stanu wojennego hutnicy, którzy strajkowali w grudniu 1981 roku po wprowadzeniu stanu wojennego w Hucie im. Lenina. Po mszy, w byłej kaplicy wspominaliśmy tamten strajk. Wśród obecnych byli ówcześni przywódcy strajku Mietek Gil, Staszek Handzlik, Jan Ciesielski, Edward Nowak.

Bronek Kowynia opowiadał jak przyłączył się do strajku, jako jeden z kierowników Hutniczego Przedsiębiorstwa Remontowego, za co otrzymał gromkie brawa od swoich podwładnych, a nie było to łatwe bo tzw. kadra kierownicza nie angażowała się i do wyjątków należało poparcie przez nich strajku a co dopiero mówić o strajku poza właściwym terenem huty. Janek Ciesielski opowiadał jak doszło do ogłoszenia strajku w Hucie, jak uciekali wraz ze Staszkiem Handzlikiem przed zomowcami i ubekami a potem jak Staszek w ogromnym zagrożeniu ogłaszał strajk, dzięki pomocy dyspozytora huty. Mietek Gil, w barwny sposób mówił jak przyszli po niego przed północą 13 grudnia i jak uciekał po balkonach, a potem dzięki odwadze i pomocy ludzi przedostał się na kombinat. Kilka refleksji z wieców, których wiele prowadził podczas strajku, wspominał Edward Nowak. Przypominaliśmy także jak przyszło do nas dwóch ludzi z propozycja wysadzenia tlenowni i jak to potem wykorzystywaliśmy to propagandowo. Zbyszek Ferczyk mówił o organizacji strajku i o wejściu studentów na nasz strajk także o pracy centrum strajkowego C-2 na Zgniataczu. Koledzy z innych wydziałów opowiadali o tym jak oni przeżywali strajk, chociaż na wydziałach surowcowych (wielkie piece, stalownie, koksownia) nie był on tak dolegliwy jak na walcowniach, gdzie koncentrowały się działania strajkowe. Koledzy przypominali także przypadki, gdy niektórzy uciekali ze strajku, bojkotowali nasze zarządzenia, a nawet zwalczali je. Jeden z kolegów, który nie brał udziału w naszym strajku mówił o swoich doświadczeniach perspektywy dziennikarza, który był wówczas na Podbeskidziu. O końcówce strajku i jak zomowcy i wojsko rozbijali bramy opowiadał Maciek Mach, który wraz z Jankiem Żurkiem obserwowali to z dachu Walcowni Karoseryjnej.

Na zakończenie spotkania Edward Nowak odczytał list jaki skierowała do nas Halina Bortnowska, wspominająca: ... "Was chcę bardzo osobiście zapewnić, jak ważne były dla mnie tamte dni. A szczególnie jak ważne na całe życie było to, co mnie spotkało pod bramą kombinatu i zaraz potem" i dalej "To były wielkie dni. Niech ludzie z huty będą z nich dumni"...