Solidarność to znaczy razem

IV Zaduszki Solidarności. 2015

Po raz czwarty zebraliśmy się w Kamieniołomie przy kościele św. Józefa w Rynku Podgórskim, 3 listopada br., aby wspominać ludzi z szeroko rozumianego środowiska, solidarnościowego. Tym razem wspominaliśmy ludzi opozycji nurtu niepodległościowego, którzy mieli odwagę marzyć nie tylko o wolności i demokracji ale także o niepodległości Polski. Sieć Solidarności zaprosiła do wspólnej organizacji tegorocznych Zaduszek, kolegów z Konfederacji Polski Niepodległej.

Zanim zaczęła się nasza skromna uroczystość proboszcz od św. Jozefa, ks. Antoni Bednarz patrząc na Listę Pamięci zawieszoną u sklepienia a zawierającą niemal 220 nazwisk ludzi Ruchu Solidarność z regionu Małopolski zaczął wspominać kilka znanych mu osób, jak śp. Jacka Skrobotowicza, Władysława Skalskiego, Piotra Chodorowicza. Odmówiliśmy wspólnie modlitwę za zmarłych.

Słowo wstępne wygłosił kol. Władysław Borowiec przypominając tradycje opozycji niepodległościowej w Polsce od czasów czynu legionowego, a nawet Konfederacji Barskiej aż po czasy nam współczesne, szczególnie zwracając uwagę na powstanie Konfederacji Polski Niepodległej 1 września 1979 roku.

Nasze zaduszkowe wspomnienia kierowaliśmy w szczególności do:
Emilii Dadal Afenda zm. 18.01.1985
Marii Holfeier zm. 27.09.2008
Bożeny Huget zm. 24.02.2014
Andrzeja Izdebskiego zm. 29.07.2008
Wiesława Kukli zm. 28.10.2013
Mieczysława Majdzika zm. 03.03.2002
Stanisława Palczewskiego zm. 30.09.2014
Wojciecha Pegiela zm.12.01.2005
Stanisława Tora zm.01.09.1981
Michała Żaka zm. 01.01.1994
Jerzego Żebrowskiego zm. 15.12.1995
Michała Żurka zm. 31.01.2008

Wspominki rozpoczął kol. Adam Macedoński, barwnie opowiadając o życiu i działalności Stanisława Tora, a w tym niezwykle ciekawie o powstawaniu Instytutu Katyńskiego, w którym wspominany śp. Stanisław miał szczególny udział. Kol. Macedoński mówił "w tamtych czasach samo słowo KATYŃ budziło strach" a kol. Tor (ur.1910 r.) tego strachu nie miał. Potrafił np. zrobić transparent z napisem "Precz z kłamstwem" i chodzić po ulicach dopóki nie został aresztowany przez milicję.

A potem głos należał do poezji, głoszonej przez Jakuba Kosiniaka a napisanej przez młodego konfederata Witolda Tosia, tragicznie zmarłego w 1985 r.., którego przypomniał Edward Nowak. Warto ten wiersz przytoczyć w całości.

Przyznaję się...
... że będąc członkiem nielegalnej
organizacji występującej pod nazwą
miałem na celu pozbawienie oderwanie
obalenie a może i osłabienie mocy
nie zaprzeczam ze podjąłem w porozumieniu
z innymi by urzeczywistnić przyznaje się bo co się
będę nie przyznawał jakby to co mogło
zmienić dajciemi wyrok wysoki najlepiej
karę śmierci jak tyle przewiduje ten
no kodeks karny
nie będę musiał już oglądać więcej mojej
bezczelnej gęby wroga ludu i ojczyzny
jak mi nie dacie to jeszcze kiedy zrobię
znieważę uszkodzę albo wezmę udział
w zbiegowisku żeby się zamachnąć wspólnymi
siłami na organ lub innego funkcjonariusza
PRL i krajów zaprzyjaźnionych co na jedno
wychodzi z i internacjonalistycznych pryncypiach
się nie rozumiem tak mi Panie Boże dopomóż
Amen

Kol. Kazimierz Krauze wspominał Michała Żurka (1931 - 2008), który zaczynał swoje opozycyjne życie już jako młody chłopak, będąc łącznikiem w oddziale WiN. Potem był rok 68, 76. Wreszcie w 1979 r. Michał Żurek był współzałożycielem KPN, należał do "Solidarności", czynnie uczestniczył w strajkach w MPK w Krakowie gdzie wspólnie pracowali. Kolega Krauze, mimo, że samemu nie brakowało odwagi w tamtych latach mówił o śp. Michale z najwyższym szacunkiem: "to był ktoś w kogo byłem zaopatrzony. Był niezłomny". Z Sali ktoś dodawał, że zawsze widział kol. Żurka idącego na przedzie manifestacji, otoczonego ludźmi w mundurach MPK. Tak było.

Córka Wiesława Kukli (1945 - 2013), wspominała ojca ze swojej osobistej perspektywy, bardziej o tym jak próbował ją chronić i jak w gruncie rzeczy niewiele wiedziała o działalności ojca. Pamięta np., że trudno było doczyścić mieszkanie, w związku tym że była tam drukarnia. Śp. Wiesław był znanym w środowisku grafikiem i drukarzem, aktywnym nawet w obozie internowania. Jak przypominał Zbyszek Kruk Strzeboński, w Załężu była tzw. Fabryka Wiesiek Kukla, gdzie wyrabiano różne rzeczy, nawet całkiem duże baranki z gipsu, mnóstwo pieczątek, znaczków, kopert itp. Z kolei Danuta Kinaszewska, mieszkała w domu u małżeństwa Kuklów jakiś czas i pamięta zawsze uśmiechniętego i pogodnego Wieśka i jego żonę Marylę, która była zaangażowana w podziemie w nie mniejszym stopniu. Wspominała, że zdarzył się nawet przypadek, że Wiesiek nie chciał wyjść z internowania i opóźniał to aby uporządkować rzeczy związane z jego działalnością jako grafika.
(...)

To wcale nie wymagało wielkiego charakteru
nasza odmowa niezgoda i upór
mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
(...)

Po tych słowach Zbigniewa Herberta, Adam Zglinicki, wspominał swojego szwagra śp. Wojciecha Pęgiela (1955 - 2005). Mówił o Nim, że charakteryzowała go dociekliwość historyczna, był też zafascynowany postacią Józefa Piłsudskiego. To od Wojtka uczyłem się o najnowszej historii Polski, zaczynałem rozumieć w jakim kraju żyję i wskutek tego sam zacząłem coś robić, drukować, kolportować. Koleżanka Kinaszewska, która była świadkiem na ślubie śp. Wojtka opowiadała o działalności jako organizatora marszów Szlakiem I Kompanii Kadrowej. Na cmentarzu w Kasinie, gdzie śp. Wojtek jest pochowany, na nagrobku widnieje odznaka Kadrówki.

Kolejnym wierszem czytanym prze Jakuba Kosiniaka był utwór poetki z Kasiny właśnie, Jadwigi Maliny Żądło.
A potem zaczęły się wspomnienia już nie tylko zaduszkowe ale historyczne. Kol. Borowiec opowiadał o zebraniach założycielskich ROPCiO w mieszkaniu legendarnego Stanisława Pajdaka, o konferencji prasowej zwołanej u Wojciecha Ziembińskiego, o dyskusjach o koncepcjach działań opozycyjnych toczonych pomiędzy Leszkiem Moczulskim a Jackiem Kuroniem, o powstawaniu Konfederacji Polski Niepodległej. Było bardzo ciekawie, pozostaje jedynie niedosyt dosyć skąpej obecności rodzin, tym bardziej jako organizator dziękuję tym, którzy przybyli. Gdyby nie dosyć dotkliwy chłód w kamieniołomie, pewnie toczylibyśmy te rozmowy dalej.

Piękną atmosferę Zaduszek Solidarności zawdzięczamy z pewnością Jakubowi Kosiniakowi, który jak zawsze wspaniale czytał przygotowane wiersze, dodając naszym wspominkom tę odrobinę zamyślenia i uniesienia, jak na zakończenie Tadeusz Różewicz:
***
Czas na mnie
czas nagli
co ze sobą zabrać
na tamten brzeg
nic
więc to już
wszystko
mamo
tak synku
to już wszystko
a więc to tylko tyle
tylko tyle
więc to jest całe życie
tak całe życie

Edward E. Nowak - Sieć Solidarności