Solidarność to znaczy razem

Walcownia Gorąca nie strajkowała

Jak pisałem już wcześniej, wydział,, którego byłem pracownikiem od zawsze był bardzo upartyjniony więc i Solidarność na nim była dość słaba. Z tego powodu tylko ten pierwszy strajk, po wkroczeniu ZOMO do budynku dyrekcji Huty w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku był tym strajkiem, kiedy i Walcownia Gorąca Blach strajkowała z resztą Huty. A i wtedy konieczna była pomoc i agitacja członków Komitetu Strajkowego HiL, szczególnie Edwarda Nowaka, który swoimi wystąpieniami w świetlicy wydziału skierowanymi do załogi sprawiał, że pomimo nacisków kierownictwa wydział strajkował. Pacyfikacja Huty została przeprowadzona w nocy z 16 na 17 grudnia.

W 1988 pomimo moich prób zatrzymania wydziału i kontaktów z Andrzejem Szewczuwiańcem, który pracował na mostku sterowniczym Walcowni Zgniatacz nie udało się zatrzymać produkcji. Walcownia pracowała także w nocy z 4 na 5 maja, kiedy doszło do pacyfikacji Huty przez ZOMO.

Informacja dla gorzej zorientowanych czytelników. Walcownia Zgniatacz i Walcownia Gorąca sąsiadowały ze sobą, ich otwarte wewnątrz nawy stykały się ze sobą, tak więc przejście z hali Zgniatacza na wsad hali Walcowni Gorącej nie było niczym utrudnione i możliwe w obu kierunkach.

W tym czasie pracowałem jako brygadzista wsadu na odcinku wsadu, który właśnie sąsiadował bezpośrednio ze Zgniataczem. Pracownicy mojej brygady korzystali z pijalni na Zgniataczu, bo mieli do niej znacznie bliżej, niż do pijalni Walcowni Gorącej, to samo było ze stołówką pracowniczą.

Krytycznej nocy pracowałem na nocnej zmianie. Praktyka była taka, że pracownicy produkcji, przychodzący do pracy zbierali się na hali w kantorku mistrzów, tak w czasie odprawy przedzmianowej dowiadywali się o zadaniach na daną zmianę i oddawali swoim mistrzom przepustki pracownicze. W ten sposób pracownicy nadzoru mieli kontrolę nad stanem osobowym zmiany. Pracę rozpoczęliśmy normalnie, o 22. Przed północą na wsadzie zjawił się kierownik Oddziału Wsadu i Pieców i poinformował mnie, że mam natychmiast przejść do pracy na rozdzielni pieców jako pracownik rozpisujący i roznoszący zlecenia. (Pisane ręcznie w 22 egzemplarzach podające dane kolejnych wytopów, które będą walcowane, dostarczane na kluczowe stanowiska ciągu walcowniczego). Nie widziałem w tym niczego dziwnego, bowiem niejednokrotnie wcześniej pełniłem tę funkcji, wspomagając kobiety pracujące na rozdzielni, czy też w zastępstwie. Coś jednak było na rzeczy, bo poza moim kierownikiem, pojawił się też na hali zastępca kierownika wydziału oraz inni kierownicy służb technicznych. Wiedziałem więc, że coś się szykuje. O 2 w nocy biegiem obok rozdzielni w kierunku wsadu popędzili zastępca kierownika wydziału i kierownik wsadu i pieców. Moje chwilowe stanowisko nie wymagało stałego przebywania na rozdzielni, więc ciekaw co się dzieje, chciałem iść za nimi na bądź co bądź mój odcinek pracy, ale zatrzymał mnie kierownik zmiany, Stanisław Bujak. Tak więc dopiero rano, po zakończeniu pracy, dowiedziałem się, co było przyczyną tych wszystkich ruchów. ZOMO spacyfikowało Zgniatacz i widząc ludzi w sąsiedniej nawie, grupa "żądnych krwi" zbirów ruszyła do ataku. Tam dopiero zatrzymali ich nasi kierownicy (ludzie w garniturach, więc chyba nie pracownicy, co mogli stwierdzić nawet najtępsi Zomole.

Dopiero znacznie później dowiedziałem się jeszcze jednego. Otóż dowodzący akcją oficerowie byli też na Walcowni Gorącej. Kazali sobie okazać przepustki obecnych w pracy robotników i wyraźnie kogoś szukali. Dziś wiem, że szukali mnie. Zaraz po 22 i rozpoczęciu pracy, wymieniony kierownik zmiany, Staszek Bujak polecił mojemu mistrzowi schowanie mojej przepustki. Z tego więc jednoznacznie wynika, że kierownictwo Huty było wcześniej poinformowane o terminie pacyfikacji. Nie dziwi także ich wcześniej sza obecność na hali przed wkroczeniem ZOMO. Jedno tylko było dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem w tej całej historii. Otóż Staszek Bujak był aktywnym członkiem PZPR, a jednak krył mnie. Jak widać nawet w tej partii byli nie tylko zdrajcy i sługusy ZSRR, ale i zwykli, porządni ludzie.

DZIĘKUJĘ CI, PANIE KIEROWNIKU BUJAK.

Tadeusz Piotrowski