Solidarność to znaczy razem

Oaza Wolnego Słowa - Goniec Małopolski

"Goniec Małopolski" był nie tylko tygodnikiem informacyjnym Zarządu Regionu Małopolskiej Solidarności. W redakcji powstawały teksty programowe, daleko wykraczające poza bieżącą walkę o prawa pracownicze. Tam uczyliśmy się, czym są wolne media i niezależne myślenie.

Narodziny NSZZ "Solidarność" a następnie jego studenckiego odpowiednika - Niezależnego Zrzeszenia Studentów zapoczątkowały rozkwit niezależnej prasy w Polsce na niepotykaną dotąd skalę. Było to zjawisko bezprecedensowe w całej Europie. Bez wolnych mediów nie byłoby możliwe zjednoczenie się przez lata zastraszanego i upokarzanego narodu. Periodyki drugiego obiegu, wydawane w okresie karnawału Solidarności, cechowały autentyzm wypowiedzi, opisywanie rzeczywistości bez łgarstwa i fałszu, które towarzyszyły pismom oficjalnym. Wtedy to został przełamany monopol informacyjny i poligraficzny państwa, dzięki czemu możliwe okazało się demaskowanie kłamstw partyjnej propagandy.

Znaczącą w tym rolę odegrał "Goniec Małopolski", wydawany przez Sekcję Informacji ZR NSZZ "Solidarność" Małopolska, wcześniej przez MKZ Małopolska. Siedem pierwszych edycji pisma wychodziło pod nazwą "Solidarność". Pierwszy numer ukazał się 10 listopada 1980 roku.

Dołączyłam do Sekcji Informacji ZR w maju 1981 roku. Siedziba Zarządu Regionu mieściła się wówczas przy al. Krasińskiego w Krakowie. Wcześniej, jako studentka socjologii UJ byłam dziennikarką Biuletynu Niezależnego Zrzeszenia Studentów UJ. Trudno opisać niepowtarzalną atmosferę tamtych dni. Praca w Sekcji Informacji miała szczególny charakter: pochłonięci bez reszty ideą walki o wolną Polskę byliśmy w pełni dyspozycyjni, nie liczyliśmy przepracowanych dni i nocy. "Gnieździliśmy" się praktycznie w jednym pomieszczeniu i w kłębach dymu tytoniowego - większość z nas wówczas paliła - nieustannie spieraliśmy się o kształt gazety i kształt naszego kraju po upadku PRL. Nierzadko dochodziło do poważnych spięć. Sięgaliśmy po najrozmaitsze argumenty, a gdy raz zabrakło słów, w ruch "poszły" krzesła i inne przedmioty. Rzecz jasna, "dyskusja" ta miała przede wszystkim żartobliwy charakter, choć osoby z zewnątrz odebrały ją jako groźną awanturę. Efektem tych "kłótni w rodzinie" niemal zawsze było wydyskutowanie wspólnego stanowiska. Robert Kaczmarek, kierownik Sekcji Informacji, naczelny Gońca, oraz niektórzy członkowie Zarządu Regionu różnili się w poglądach co do zwartości gazety i ostre dyskusje między nimi również nie należały do rzadkości. Współpraca z Robertem nie zawsze była łatwa. Sam niezwykle pracowity, niemal cały swój czas poświęcał "Solidarności" a swymi przemyśleniami nad rozwiązywaniem problemów Polski wybiegał daleko w przyszłość. Tego samego wymagał od nas i niechętnie przyjmował do wiadomości odmowę wykonania jego polecenia także wówczas, gdy ktoś z nas miał coś pilnego do załatwienia.

W Gońcu przedstawialiśmy relacje z posiedzeń Zarządu Regionu i innych gremiów NSZZ "Solidarność", przedrukowywaliśmy dokumenty związkowe, komentowaliśmy też decyzje władz związku. Niemal w każdym numerze publikowaliśmy artykuł programowy, w którym wskazywaliśmy na najpilniejsze - naszym zdaniem - reformy, które należy przeprowadzić po obaleniu komunizmu. Z czasem zaczęliśmy wychodzić w teren i przedstawiać problemy poszczególnych rejonów Małopolski.

Pomimo powszechnej wówczas atmosfery podejrzeń i nieustannego dociekania, kto w Zarządzie Regionu może być esbecką "wtyką", w naszym gronie był pod tym względem spokój. Lesław Maleszka, jeden z filarów "Gońca Małopolskiego", był postacią powszechnie lubianą, poza wszelkimi podejrzeniami. Jego dość ekscentryczne zachowanie przysparzało mu sporo sympatii. Wpadał do pokoju, na dzień dobry mówił "k…wawa", siadał przy maszynie do pisania i powtarzając co jakiś czas to swoje ulubione "k…wawa" pisał artykuł. Kiedy skończył, na pożegnanie mruczał "k…wawa" i wychodził. Nierzadko szczerze ubawiliśmy się słuchając pełnych zaangażowania, czasami ocierających się groteskę jego sporów z Robertem. Było dla nas prawdziwym szokiem, kiedy w 2001 roku w "Rzeczypospolitej" ukazało się oświadczenie 19 działaczy Studenckiego Komitetu Solidarności z Krakowa i Wrocławia informujące, ze w świetle dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej Lesław Maleszka, pseudonim "Ketman" był od dawna jednym z czołowych współpracowników Służby Bezpieczeństwa. Mieliśmy jeszcze resztki nadziei, że to jakaś koszmarna pomyłka. Do czasu, gdy na łamach "Gazety Wyborczej" "Ketman" przyznał się do współpracy i opisał jej szczegóły.

W różnych okresach w Sekcji Informacji ZR, oprócz już wymienionych, pracowało wiele osób. Wśród nich byli: Maria Sierotwińska- -Rewicka, Anna Kawalec, Anna Szwed, Jan Franczyk, Bogusław Sonik, Mirosław Dzielski, Tomasz Schoen, Andrzej Borzęcki, Danuta Dziewońska, Małgorzata Żłobińska, Jakub Meissner, Katarzyna Nowakowska - Meissner. Goniec miał też liczne grono współpracowników. Nie sposób w tym miejscu nie wymienić Danuty Suchorowskiej-Śliwińskiej - skrzypaczki, pisarki i dziennikarki, niezwykle zaangażowanej w dzieło budowy nowej Polski.

1 września 1981 roku wydaliśmy pierwszy numer "Aktualności" Była to gazeta codzienna, najczęściej dwustronnie zadrukowana kartka formatu A4. Podawaliśmy tam tzw. informacje z dnia, dzięki temu zyskiwaliśmy więcej miejsca w Gońcu i mogliśmy pozwolić sobie na większą ilość artykułów publicystycznych.

Zarówno Goniec Małopolski, jak "Aktualności" kolportowane były w systemie ABC., którym kierował Zbyszek Hobrzyk (dzisiaj Strzeboński). Zakłady pracy w całym województwie podzielono, w zależności od wielkości, na trzy piony: A, B, C. Cały nakład dostarczano do przedsiębiorstw A, te przekazywały gazety zakładom B, te z kolei firmom C.

Do wybuchu stanu wojennego wydaliśmy 75 numerów "Aktualności" oraz 56 "Gońca Małopolskiego". "Zbliża się konfrontacja" - to czołówkowy artykuł ostatniego numeru datowanego na 10 grudnia 1981 roku, tj. na trzy dni przed ogłoszeniem stanu wojennego.