Maciej Mach - Zgniatacz "stanął" między 9 a 10 rano. Ja już po 10 wiedziałem, że rozpoczęli strajk. Poinformował mnie o tym Marek Szczupak, który zadzwonił do mnie na wydział.
Jan Żurek - Około 14, przed końcem zmiany, Maciek Mach powiedział, żebym został po pracy, bo może się coś ciekawego dziać. Zapytał mnie, jakie postulaty powinniśmy dołączyć do żądań strajkowych ze Zgniatacza.
M.M. - Postulaty wysuwane na Zgniataczu były kiepskie. Określiliśmy, że są to żądania o parę złotych i bułkę z szynką. Doszliśmy do wniosku, że trzeba zrobić coś większego. Wtedy padła propozycja, że musimy wysunąć takie żądania, których dyrekcja nie będzie w stanie spełnić.
J.Ż. - Stwierdziłem, że jeżeli strajk ma mieć jakieś szanse powodzenia, to trzeba go rozszerzyć na zewnątrz. Dzięki temu zyskamy poparcie społeczeństwa. Zaproponowałem, żeby dopisać do postulatów, że domagamy się również przyznania rekompensat dla nauczycieli, emerytów, rencistów, lekarzy i tak dalej. Z tymi postulatami Mach poszedł na Zgniatacz.
M.M. - Koło 15 przyjechałem na Zgniatacz. Tak jak Władek mówi, był już tam utworzony komitet strajkowy. Przedstawiłem nasze postulaty Andrzejowi Szewczuwiańcowi. Machnął ręką, powiedział, że jest zmęczony i idzie spać. W ramach komitetu opracowaliśmy wspólne postulaty. W nocy odbyło się pierwsze spotkanie z dyrektorem Kotulą. (….)
M.M. - Do końca strajku postulat reaktywacji "Solidarności" nigdy się nie pojawił. Upominaliśmy się o ludzi zwolnionych za działalność nielegalną i to traktowaliśmy tak, jak gdybyśmy występowali o przywrócenie związku. Była obawa przed wprowadzeniem tego postulatu. Nawet u nas na wydziale, gdzie mieliśmy dobrą pozycję, ludzie mówili: nie występujcie o "Solidarność". Boimy się. Zróbcie tak, żeby to było o "Solidarności", ale nie tak wprost. (….)
M.M. - Szewczuwianiec wywołał strajk, ale gdyby nie ludzie, którzy działali w tajnych strukturach, jak Boguś Wróbel i Kaziu Fugiel na Mechanicznym, Marek Szczupak na Drobnej, Władek Kielian, Zbyszek Kowalik i wielu innych, nie udałoby się go rozszerzyć na inne wydziały. Wszędzie tam, gdzie była "Solidarność" w miarę zorganizowana, tam nie było problemu z poderwaniem załogi. Szewczuwianiec wywołał strajk, ale my bardzo szybko przejęliśmy kontrolę nad całością i zrobiliśmy go solidarnościowym, a nie tylko ekonomicznym.
Władysław Kielian - Wtedy przynależność ludzi do konspiracyjnych struktur "Solidarności" była utajniona. Teraz, jak spojrzymy na listę komitetu strajkowego, to oprócz Szewczuwiańca wszyscy byli związani z "Solidarnością".
za Sowiniec nr 41